Gruba
warstwa śniegowych chmur okryła niebo płaszczem w odcieniach
srebra, pozwalając przedrzeć się tylko nielicznym promieniom
słońca. Śnieg dawno stopniał pozostawiając po sobie szarą
pluchę. Miałam już dość tej pogody, z resztą podejrzewam że
nie ja jedyna. Nawet Michael wydawał się być bardziej marudny niż
zwykle. Jest już marzec więc mam nadzieję że taki stan rzeczy nie
potrwa już długo. Jedynie las okalający zewsząd całe miasteczko,
wydawał się mniej mroczny niż zwykle. Resztki śniegu pozostałego
w dołkach i między korzeniami drzew zdawały się go rozświetlać.
Pamiętam jak kiedyś ktoś opowiadał mi o tym co się zdarzyło w
tym lesie, podobno niegdyś powiesili się tu zakochani. On pochodził
z bardzo zamożnej rodziny, natomiast ona była zwykłą dziewczyną
ze slumsów. Kiedy jego rodzina dowiedziała się o tym że są
razem, zabroniono mu się z nią spotykać, tylko dlatego że nie
pochodziła jak on z 'dobrego domu'. Ona się załamała, ponieważ
bardzo go kochała i wtedy On wymyślił że skoro nie mogą być
razem za życia to spotkają się po drugiej stronie. To zarazem
straszne i romantyczne. Ich ciała znalazła jakaś mała dziewczynka
która zgubiła się w lesie.
-
Nie śpij, jesteśmy na miejscu. - spokojny głos Kevina wyrwał mnie
z zamyślenia.
Przetarłam
jeszcze nieco zaspane oczy i spojrzałam na niego. Uśmiechał się
zadziornie, bacznie mi się przyglądając. W końcu dotarło do mnie
z pewnym opóźnieniem, że stoimy przed szkołą.
-
Skąd wiedziałeś że chodzę tu do szkoły ? - zapytałam, w
dalszym ciągu nie bardzo rozumiejąc jak się tutaj znaleźliśmy.
- Ta
jest najbliżej miejsca w którym się spotkaliśmy. - powiedział
uśmiechając się nonszalancko.
-
''Spotkaliśmy'' - przedrzeźniłam go i parskęłam śmiechem -
Zabawnie nazywasz sytuację po której mogła zostać po mnie mokra
plama na asfalcie. - dodałam z lekkim wyrzutem. On tylko roześmiał
się na te słowa, wyraźnie nic sobie nie robiąc z mojego
oskarżenia. Lubiłam go, choć znałam go zaledwie jeden dzień, to
miał w sobie coś takiego że nie potrafiłam inaczej.
Pomijając sposób w jaki się uśmiechał, sprawiał wrażenie
takiego... szczęśliwego i beztroskiego.
Uśmiechnęłam
się w duchu, po czym przez szybę do naszych uszu wdarł się
odległy dźwięk. Zadzwonił dzwonek, sygnalizujący rozpoczęcie
zajęć. Spojrzałam na parking przed szkołą. Zgraja dzieciaków
którzy jeszcze nie weszli do budynku, dopalała papierosy kierując
się w stronę wejścia.
-
Powinnam już iść... - powiedziałam i w jednej chwili lekko
posmutniałam. Dotarło do mnie że najprawdopodobniej już więcej
się nie spotkamy. Nie chciałam wysiadać z Jeep'a ale wtedy drugi
dzwonek rozbrzmiał nieubłagalnie przypominając mi o swoim
istnieniu. Parking był pusty. Zapadła cisza. - Więc dzięki za
podwózkę. - dodałam uśmiechając się niepewnie i nacisnęłam
klamkę.
Ku
mojemu zdziwieniu drzwi ani drgnęły. Spróbowałam jeszcze raz.
Dalej nic.
- Co
jest... - mruknęłam pod nosem, coraz gwałtowniej szarpiąc za
klamkę. - Zamknąłeś je ?
Cisza.
Kevin siedział nieruchomo na miejscu kierowcy, szczerząc do mnie
idealnie białe zęby, w łobuzerskim uśmiechu.
-
Otwórz, muszę iść do szkoły. - syknęłam już lekko
poirytowana.
- Daj
mi powód. - odrzekł spokojnie akcentując każde słowo.
- Nie
bądź śmieszny. - parsknęłam już całkiem zbita z tropu.
- Mam
bardzo dużo czasu. -powiedział nie przestając się uśmiechać i
przeczesał ręką włosy, mierzwiąc je jeszcze bardziej. Z trudem
powstrzymałam się od cichego westchnięcia.
- A
więc się ze mną droczysz, tak ? - zaśmiałam się nerwowo, dalej
nie rozumiejąc o co mu chodzi.
Uśmiechnął
się tylko ale nie odpowiedział wciąż lustrując mnie wzrokiem.
-
Więc ?
-
Więc... - powtórzył. W tym momencie usłyszałam dźwięk
przeskakującego zamka. Pociągnęłam za klamkę. Tym razem drzwi
samochodu otworzyły się bez najmniejszego problemu. - Ty jakoś
ładnie się ubierzesz a ja przyjadę po ciebie o szóstej. - ciągnął
z lekkim uśmiechem.
Parsknęłam
po raz kolejny, zdziwiona jego bezczelnością.
- A
jeżeli nie zechcę ? - zapytałam ciekawa tego co odpowie.
- To
nie było pytanie. - powiedział jakby trochę poważniej - Ale
jeżeli nie będziesz chciała to po prostu nie wyjdziesz. - dodał
mimochodem i lekko wzruszył ramionami.
- Pa.
- powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi, z zamiarem opuszczenia
pojazdu ale coś mnie zatrzymało. Jego ręka delikatnie zacisnęła
się na moim nadgarstku. Kątem oka zobaczyłam że mi się
przyglądał z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zbliżył powoli swoją
twarz do mojej tak jakby chciał powiedzieć mi coś bardzo poufnego
ale jednocześnie bał się mojej reakcji. Poczułam na skórze
ciepło jego oddechu. Wtedy zdarzyło się coś co całkowicie mnie
zaskoczyło. Pcałował mnie. Tak poprostu. Złożył krótki ale
bardzo zmysłowy pocałunek na moich ustach, by oderwać się od nich
po chwili.
Zamurowało
mnie. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, normalnie bym dała mu w
twarz, ale miał w sobie coś takiego że za nic w świecie nie
chciałam tego zrobić, więc poprostu speszona wysiadłam z
samochodu. Trzasnęłam drzwiami, trochę za mocno. W tem poczułam
jak rumieniec rozlewa się po mojej twarzy. W myślach podziękowałam
Bogu, że tego nie widział. Jeszcze pomyślałby że mi sie to
podobało. Właśnie, podobało mi się ? Dlaczego go nie odepchęłam
? Dotknęłąm opuszkami palców dolnej wargi, dalej czułam smak
jego ust. Przeklęłam się w myślach.
Bo
zapragnęłam więcej.
Idąc
przez parking, poczułam na sobie czyjeś spojrzenia, przebiegłam
wzrokiem po oknach budynku, ale nikogo nie zauważyłam. Kiedy
weszłam do środka, korytarze były już puste, wygrzebałam z torby
plan zajęć żeby dowiedzieć się gdzie powinnam iść, kiedy na
kartkę padł cień i usłyszałam zniecierpliwione chrząknięcie.
Podniosłam głowę znad planu i moim oczom ukazała się
rozpromieniona twarz Evelyn.
-
Eve! - krzyknęłam uradowana rzucając jej się na szyję - Nie
widziałam cię chyba z pół roku.
-
Tęskniłam za tobą. Kanada jest OK, ale tam nie ma Ciebie. Tak się
cieszę że Cię widzę. - powiedziała ściskając mnie mocno - Ale
widzę że w tej dziurze przez ten czas nic się nie zmieniło.
Widziałam dzisiaj królową suk.
- Ja
jeszcze nie miałam tej przyjemności. - odpowiedziałam ze sporą
dawką sarkazmu - Tak cieszę się że wróciłaś mam ci tyle do
powiedzenia.
Jej
błękitne oczy się rozjaśniły, ukazując jej urodę w pełnej
okazałości. Jeżeli chodzi o wygląd to dosyć mocno się różnimy.
Eve jest bardzo ładna, ma twarz w kształcie serca, piękne brązowe
oczy, alabastrową cerę i czarne splątane loki do ramion, natomiast
ja mam okrągłą twarz, długie orzechowe włosy i oczy w zimnym
odcieniu stali. Przyjaźnimy się od trzeciej klasy podstawówki. Eve
jakiś czas temu wyjechała z rodzicami do Kanady gdzie jej tata
dostał pracę, ale nie zostali tam długo.
- Ej
Rebel, - szturchnęła mnie. Zawsze tak na mnie mówiła, sama nie
wiem czemu, ona zapewne też tego nie wiedziała. - Masz czas się
dzisiaj spotkać ?
Zastanowiłam
się chwilę i od razu przypomniałam sobie o Kevinie.
-
Dzisiaj nie mogę. - uśmiechnęłam się przepraszająco, - Może
jutro ?
- Ok,
o 16 ?
-
Jasne. Wybacz ale muszę spadać. Mam fizykę z jędzą. - pożaliłam
się na co ona tylko uśmiechnęła się i posłała mi współczujące
spojrzenie.
Pożegnałyśmy
się szybko i poszłam do szafki żeby zostawić tam kurtkę i
następnie udać się na lekcje. Chwilę później stałam przed
drzwiami pracowni fizycznej. Nie chciałam tam wchodzić, wiedziałam
co mnie czeka po wejściu do klasy, ale nie miałam wyboru. Moja
sytuacja w związku z licznymi nieobecnościami nie była ciekawa, do
tego nauczycielka to stara, wredna jędza która, napewno nie
przepuści okazji do popastwienia się nademną. Chwilę jeszcze
walczyłam ze sobą, ale zaraz się przemogłam i nacisnęłam
klamkę.
W
klasie było dużo jaśniej niż na korytarzu, mimo że liczne drzewa
za oknami rzucały długie cienie na całe pomieszczenie. Kiedy tylko
weszłam do środka wydukałam ciche 'Dzień dobry', spuściłam
głowę i skierowałam się w stronę przed ostatniej ławki. Ale
głos nauczycielki zatrzymał mnie w pół kroku.
-
Widzę że panna Adler postanowiła zaszczycić nas swoją
obecnością. - powiedziała pani Peterson z sadystycznym uśmiechem
na ustach - Zaprawdę jesteśmy ci wdzięczni za ten zaszczyt. Może
więc okażesz nam jeszcze więcej łaski i opowiesz co Cię skłoniło
do tak heroicznego czynu ? -
Znowu
się zaczyna, przemknęło mi przez myśl. W jednej chwili cała
klasa pochyliła niżej głowy nad podręcznikiem unikając kontaktu
wzrokowego, tylko parę osób posłało mi spojrzenia pełne
współczucia. Zapanowała idealna cisza, przerywana tylko tykaniem
zegara powieszonego nad tablicą. Pewnie wszyscy właśnie dziękowali
Bogu za to że nie są na moim miejscu.
-
Więc ? Nie odpowiesz ? - ciągnęła nauczycielka, patrząc mi
prowokacyjnie w oczy - W takim razie podziel się z nami zapewne
bardzo interesującą historią, a mianowicie co było na tyle ważne
że zatrzymało cię przed dotarciem na drugą lekcję na czas ? -
milczałam wbijając w nią nienawistny wzrok. - A więc milczysz. -
kontynuowała z zadowoleniem - Widziałam że ktoś cię podwiózł,
twój chłopak ?
Cisza.
- A
może sponsor ? Wiesz moja droga słyszałam że wśród młodych
dziewczyn to bardzo częste zjawisko. -na jej słowa Marcie
zachichotała złośliwie, a po chwili parę dziewcząt w klasie, jej
zawtórowało. Posłałam Marcie złowrogie spojrzenie. Było widać
że Peterson bardzo chce zostawić mnie w klasie nie odbierając
sobie przy tym przyjemności sponiewierania mnie. Ale robienie ze
mnie dziwki to była już lekka przesada.
- O
sponsoringu powinna pani rozmawiać raczej z Marcie. - opowiedziałam
jej spokojnie, na co Marcie oderwała na chwile oburzony wzrok od
paznokci które właśnie wyrównywała pilniczkiem i wykrzywiła
usta łypiąc na mnie spode łba. - Podwiózł mnie znajomy, ale to
co robię zanim wejdę na teren szkoły to już nie pani sprawa.
-
Mnie koledzy nie podwozili do szkoły... - kontynuowała nie ugięta
nauczycielka.
- Na
ich miejscu tez nie wpuściłabym pani do samochodu. - przerwałam
jej i odchrząknęłam, nie szczędząc jej złośliwego uśmiechu.
Jej twarz wyraźnie poczerwieniała zdradzając wyprowadzenie z
równowagi. Pani Peterson była tęgą, niesamowicie złośliwą
kobietą po czterdziestce, wykazującą wyraźne skłonności do
znęcania się nad uczniami. Nie byłam jej pierwszą ofiarą. A może
wrogiem ? Nie wiedziałam jak określić nasze relacje.
-
Ciekawe czy będziesz taka pyskata jak wystawię ci dwa na koniec
roku. - syknęła piorunując mnie wzrokiem. Spojrzałąm na nią
chłodno.
Zadzwonił
dzwonek. Wybiegłam z klasy zostawiając za sobą wściekłą
nauczycielkę.
___________________________
Jestem
średnio zadowolona z tego rozdziału, zaczynam myśleć że
niepotrzebnie wszystko zmieniałam ale mam nadzieję że w miarę
rozwoju akcji będzie lepiej :) Mam nadzieję że wam się podoba.